GTA Liberty City Stories
Recenzje

Czy Grand Theft Auto: Liberty City Stories to gra warta zachodu?

Kolejny tytuł Rockstara ma powody do świętowania. 25 października mija dokładnie 10 lat od premiery pierwszego ze „Storiesów” Rockstara. Jak po tych latach spoglądamy na pierwszego exclusive’a na PSP? Czy LCS może dumnie stać na półce przy GTA III?

Wydawać by się mogło, że końcówka GTA III nie pozostawiła nam złudzeń. Historia związana z fenomenalnym (blisko 15 lat temu!) miastem dobiegła końca i nie wrócimy już do ponurego odpowiednika Nowego Jorku. Rockstar jednak nie mógł odpuścić i już przy okazji GTA: San Andreas przygotował dla nas małą podróż do zimnego LC. Wtedy mogliśmy przespacerować się jedynie po północnym Portland i ujrzeć dobrze znane miejsce z trójki. Saint Mark’s Bistro było jednak malutką przystawką w porównaniu z bombą, którą twórcy przygotowali dla posiadaczy handledów….

Z rodziną przez życie…

Zdecydowanie LCS i VCS zasługują na miano najlepszych gier na konsolę Sony. Sprzedawane  bundle packi w połączeniu z Midnight Clubem sprzedawały się jak ciepłe bułeczki jeszcze kilka lat temu. Wielu mogło stwierdzić, że powrót do Liberty City to pójście na łatwiznę i odgrzanie starego kotleta. Fani Rockstara wiedzą jednak, że siłą każdej części GTA jest nie tylko świat gry ale i wciągająca fabuła. Fabuła gry oraz losy pana Cipriani zostawię z boku. Dla świętego spokoju dodam tylko, że główny bohater związany jest z rodziną Leone. Korupcja, zorganizowana przestępczość, przemyty narkotyków – to codzienny obraz podziemnego świata LC, gdzie Toni próbuje posprzątać ten bałagan. Awans w hierarchii rodziny doprowadził Toniego do bliskich relacji z wujkiem Salem. Ojciec Chrzestny rodziny Leone podkłada wielkie nadzieje w swoim Capo i razem starają się zawładnąć przestępczym światem LC. Oczywiście zaufanie i wierność Ciprianiego będzie wystawiona na próbę kilkanaście razy. W trakcie fabuły przyjdzie nam również wyciągnąć Dona zza więziennych krat. O tym jednak przeczytacie w powyższym linku.

Czytaj więcej:  GTA: Chinatown Wars - ogrom możliwości na małym urządzeniu

Liberty City 98′

Skupię się przede wszystkim na pozostałych elementach. Liberty City w roku 1998 zaskoczyło nas kilkoma zmianami. Rockstar nie ograniczył się do zwykłej konwersji mapy i postarał się zagospodarować nieużywaną przestrzeń na mapie i dodać kilka ciekawych smaczków. Najbardziej widoczne zmiany dotyczą kilku kluczowych miejsc z GTA III takich jak bar Club Seven, który po pewnym czasie rozgrywki zamieni się w Paulie’s Revue Bar, który Claude miał okazję zwiedzać. Miasto zyskało również kilka unikatowych miejsc. Do najciekawszych można zaliczyć ciekawy tor dla motocrossów na zachodnim brzegu Portalnd. Z kolei tunel prowadzący na Stauton Island i Shoreside Vale jest dopiero w głowie inżynierów dlatego alternatywą dla samochodów jest prom, który kursuje pomiędzy dwoma wyspami. Zalążek tunelu widać jednak na drugim końcu, gdzie dopiero panowie rozpoczynają prace. Jak wygląda centralna część Liberty City 3 lata przed wydarzeniami z GTA III? Południowy obszar zasługuje tutaj na najwięcej uwagi. Mamy okazję poznać kulturalną sferę miasta gdzie kościół, sklepy, muzea i uniwersytety zajmowały prawie całą szerokość wyspy. Dlaczego tak wielki obszar zniknął w trójce? Okazuje się, że podczas prac przy budowie portu odnaleziono stary tunel kolejowy. Ten posłuży głównemu bohaterowi w jednej z najbardziej wybuchowych misji w serii GTA. Nie przypominam sobie, żeby w jakiejkolwiek części GTA mieliśmy za zadanie wysadzić obszar rzędu kilkuset metrów kwadratowych! Nawet akcja Michaela z domem w Vinewood Hills może się schować!

Zmiany

Największą zmianą względem GTA III jest oczywiście dodanie jednośladów do gry i możliwość poruszania się nimi po mieście. Rockstar nie zapomniał o wspólnej zabawie w trybie wieloosobowym. Gracze poprzez ad-hoc mieli okazję zagrać w siedem różnych trybów, które w większości znamy ze różnorakich strzelanek lub GTA Online. Szeroki wachlarz trybów od deathmatchu przez gang wars aż po wyścigi i kradzież pojazdów w jak najszybszym czasie. Kryteria oceny związane z soundtrackiem nie powinny odbiegać od tego co otrzymaliśmy w GTA III. W końcu stacje radiowe w tym samym mieście nie powinny tematycznie różnić się od pierwowzorów z trójki. Ze swojej strony powiem, że The Liberty Jam spełniło moje oczekiwania i pojawiły się takie mięsiste kawałki jak Ruff Ryders DMX’a i Twinz Deep Cover Big Puna. Panaceum znajdą również gracze, którzy nie znaleźli nic ciekawego w dostępnych stacjach radiowych. Oficjalny program Rockstar Custom Track wydany przez Rockstara pozwolił na stworzenie własnej playlisty w LCS podobnie do danych części serii na Xboxa i PC. Pliki dźwiękowe kompresowane i konwertowane do specjalnego formatu mogły zostać odtworzone w czasie gry.

Czytaj więcej:  GTA 5: Nieograniczone możliwości gry w jednym tytule

Samo Liberty City Stories często zestawiane jest z San Andreas. Wiele osób uważa, że LCS zanotowało regres w kwestii możliwości i aktywności, które możemy wykonywać poza misjami. Pamiętajmy jednak, że tytuł ten skierowany był i jest przede wszystkim dla posiadaczy handledów. W tej chwili patrzymy na to z pewnym dystansem bowiem mamy okazję zagrać w pełnoprawne tytuły na naszym smartfonie. Oczywiście VCS pokazało, że można jeszcze więcej wyciągnąć z gry i stowrzyć dodatkowe aktywności tj. biznesy, które dość przyjemnie się odbijało z rąk wroga.

Mimo to takiej dawki GTA na urządzeniu przenośnym 10 lat temu nie otrzymalibyśmy nigdzie więc było to prawdziwy rarytas dla fanów płytek UMD (w późniejszym czasie wyszedł port na PS2). 

Dodaj komentarz